To jeden z tych wyjazdów, który pozostanie w mojej pamięci na długo. Na zaproszenie Toyota Motor Europe wybrałem się do Londynu, by wziąć udział w wieczornej imprezie virtual reality przy okazji prezentacji nowego modelu samochodu — crossovera CH-R.
Program wyjazd był krótki i intensywny, ale będąc już w Londynie, nie mogłem się oprzeć i nie odwiedzić jednego z najbardziej kultowych miejsc na mapie mody męskiej na świecie, czyli ulicy krawców — Savile Row. Zapomniałem dodać, że ten wieczór w Londynie spędziłem m. Już wyjaśniam. Decydując się na wyjazd tak naprawdę nie wiedziałem na co się piszę. Do wieczora miałem czas wolny dla siebie, który wykorzystałem na przejażdżkę słynnym London Eye oraz odwiedziny jednego z najwspanialszych muzeów na świecie — Tate Art Gallery.
Wieczór rozpoczął się od godzinnej samochodowej wyprawy do miejsca, gdzie miał odbyć się ten niezwykły show, czyli opuszczonej fabryki gdzieś nad brzegiem Tamizy. Bardzo surowy i tajemniczy klimat niczym z kultowej gry komputerowej Max Payne. Mroczno, chłodno, wszyscy ubrani na czarno, nikt nic nie wie. Czekamy na swoją kolejkę do nie wiadomo czego. Dobrze, że jest WiFi. Nie zginę!
Po chwili przychodzi po nas kobieta, która w równie tajemniczy sposób zaczyna nam opowiadać, o co w tym wszystkim chodzi. Ale tak naprawdę dalej nic nie wiemy. Prowadzi nas krętymi korytarzami opustoszałej fabryki, świecąc latarką pod nogi. Po chwili pogubiliśmy się, na którym jesteśmy piętrze. Gdy w pewnym momencie zostaje nam zaprezentowany samochód przy akompaniamencie laserów, muzyki i opowieści zjawiskowej Milli Jovovich już wiemy, że będziemy brać udział w show w konwencji virtual reality.
Na każdym z tych etapów czeka na nas coś wyjątkowego. Przez Berlin przejeżdżamy siedząc w samochodzie, na którego szybach wyświetlana jest wyjątkowa projekcja 3D. Wychodząc z samochodu znajdujemy się już w Mediolanie na planie sesji zdjęciowej i wybiegu, na końcu którego czeka na nas modelka Giorgia Palmas i Fabio Attanasio włoski bloger i projektant. Z Mediolanu jedziemy do Paryża, a tam coś, co mi akurat się najbardziej podobało, czyli gra w ruletkę z Etienne Pradier.
